Subscribe to RSS feed

niedziela, 23 grudnia 2012

Malinowa tarta z ganache

Ta tarta jest idealna na wyjątkowe okazje, kiedy słodkości są do podziału dla kilku osób przynajmniej. Bowiem jest przepyszna, ale bardzo intensywna i ciężka, tak więc nie da się jej zjeść bardzo dużo. 
No ale połączenie ciemnej czekolady i malin... sami rozumiecie. 
Przepis zaczerpnięty z tegorocznego miesięcznika 'Moje Gotowanie', który przypadkowo wpadł mi w ręce. Świetne propozycje i pomysły. Mam nadzieję, że częściej uda mi się dodać coś samodzielnie przyrządzonego z tych gazet. 

składniki na ciasto:

150 g masła
1 jajko
30 g mielonych migdałów
30 g cukru
60 g cukru pudru
250 g mąki
20 g kakao
szczypta soli

składniki na ganache:

350 g gorzkiej czekolady
400 g śmietany kremówki
szczypta chili
50 g miękkiego masła 
maliny mrożone do dekoracji
wiórki kokosowe do posypania


Ciasto robimy jak na kruche, czyli mąkę łączymy z masłem, cukrami, jajkiem, dodajemy migdały, kakao oraz odrobinę soli. Zagniatamy ciasto, zawijamy w folie spożywcza i wkładamy do schłodzenia do lodówki lub zamrażalnika na ok godzinę. Po tym czasie wyklejamy dużą blachę do tarty ciastem, spód i boki, uważając aby były dość wysokie. Widelcem robimy dziurki na całej powierzchni, przykrywamy papierem do pieczenia, i obciążamy grochem lub fasola. Pieczemy ok 30 minut w 160 stopniach. (10-15 minut przed końcem zdejmujemy groch razem z papierem tak aby wierzch też się upiekł. Zostawiamy do wystygnięcia. 
W między czasie trzeba przygotować ganache. Śmietanę gotujemy z chili, stopniowo dodając czekoladę. Całość musi się roztopić na jednolitą masę. Na koniec dodaje się masło, masa wtedy staje się lśniąca. Musi przestygnąć, aby można ja było wylać na ciasto. 
Maliny wtykamy w masę dziurkami do dołu. Muszą byc całkowicie zamrożone, wtedy trzymają swój kształt. 
No i przepięknie wyglądają jak są zaszronione :-) 
Świąteczna wersję ciasta posypałam jeszcze wiórkami kokosowymi, tak jakby śnieg ciasto opruszył. 






Ciasteczka świąteczne z lukrem

Pytano mnie ciągle przed świętami cy zrobię jakieś ciasteczka. Chciałam się pobawić w przystrajanie na kolorowo, nagle teraz zrobiło się to bardzo modne, te lukry, polewy, pisaki, posypki, gotowe misternie rzeźbione listki, gwiazdki itd... No ale znalazłam w końcu przepis na Wiosenne ciasteczka :-) tak jakoś nie w świątecznym i zimowym klimacie, ale może to i właśnie dobrze. Bo tak naprawdę z utęsknieniem czekam na cieplejsze chwile. 
Przepis więc jest prosty i szybki. 



składniki: 
250 g miękkiego masła
starta skórka z dwóch cytryn
100 g cukru pudru
1 jajko
1 łyżka zimnej wody
335 g mąki pszennej

Składniki po prostu trzeba zagnieść na jednolitą masę, zapakować w folię spożywczą i wsadzić do lodówki na pół godziny. Po tym czasie ciasto rozwałkować na grubość 3-4 mm. Mi to różnie wychodziło :-D  jedne są grubsze inne cieniutkie. Ale za to bardzo bardzo kruche. Kształty ciasteczek pozostawiam już waszej wyobraźni. Pieczemy w 180 stopniach jakieś 8-10 minut. Ważne aby studziły się na kratce, wtedy robią się kruche. 
Jak już ciastka będą całkowite wystudzone malujemy je lukrem.

składniki: 
300 g cukru pudru
sok z jednej cytryny
3 łyżki wody
odrobina dżemu czerwonego (dla koloru- ja miałam akurat żurawinę do mięs)

Sok z cytryny i wodę po woli mieszać z przesianym przez sitko cukrem pudrem. Dodawać cukier dotąd, aż masa będzie przypominać gęstą śmietanę. 
Część ciasteczek posmarowałam lukrem białym a część z dodatkiem dżemu. Na pewno można użyć też syropu. 

No i proszę, nikt mi już nie zarzuci, że nie mam ciasteczek. Są pyszne! Z lekką nutką cytrynową. 



Wesołych i smakowitych Świąt!!! :-)



niedziela, 11 listopada 2012

Pierogi z kaszą, grzybami i boczkiem

Druga część pod hasłem pierogów. 
Słyszałam o farszu z kaszy gryczanej wiele dobrego, postanowiłam zrobić swoją wersję. 
Zamarzyły mi się grzyby, na szczęście mam jeszcze trochę suszonych grzybków jeszcze z zeszłego roku. W tym nie było mi dane pochodzić po lesie w poszukiwaniach smakowitych okazów. Dobrze że zapasy są spore...
Ciasto na pierogi opisałam już w poprzednim poście.
A nadziałam pierogi smacznym w rezultacie farszem.



składniki:

1 torebka ugotowanej kaszy gryczanej
3 garście grzybów suszonych
cebula
masło
ok 60 g wędzonego boczku
kilka plasterków wędzonej szynki
dymka
sól, pieprz

Grzyby trzeba namoczyć w ciepłej wodzie najlepiej na kilka godzin przed robieniem farszu. Odcisnąć trzeba je dobrze i pokroić bardzo drobno. Zeszklić cebulę na maśle. Podsmażyć z drobno pokrojonym boczkiem oraz szynką. Dodać ugotowaną kaszę gryczaną, zalać wszystko wodą z grzybów, tak aby grzyby, które wrzucimy do całości miały szansę się pogotować. Pod przykryciem dusić jakieś 15 minut, potem zdjąć przykrywkę i odparować nadmiar płynów. Na sam koniec dodać pokrojoną dymkę (zielone części) oraz doprawić solą i dużą ilością pieprzu. 


Pierogi ze szpinakiem

Witam po przerwie. Pierogi jak pierogi pewnie powiecie, zwyczajne takie, domowe... Tak, tylko że biorąc pod uwagę że swoimi własnymi łapkami robiłam je po raz pierwszy, więc muszę się pochwalić.
Zaraz po odwiedzeniu grobów na 1 listopada zabrałam się ochoczo do pracy. No co w tym trudnego? Teraz wiem, że nic, tyle że siły trzeba sporej żeby ciasto rozwałkować... Prawie jak siłownia :-) dobra dawka ćwiczeń dla mięśni ramion a nawet brzucha :-)

Ciasto na pierogi zrobiłam chyba najprostsze jakie można, czyli mąka, gorąca woda i trochę soli. W proporcjach mniej więcej 3 szklanki mąki, jedna szklanka wody, choć potem trzeba było korygować.
Ciasto wyszło elastyczne i ładnie odchodziło od ręki. 
A nadzienie? 



składniki:

opakowanie szpinaku mrożonego (rozdrobnionego)
3 ząbki czosnku
cebula 
masło
sól i pieprz
bazylia suszona
mleko skondensowane
ser feta

Cebulę pokroić na jak najdrobniejszą kosteczkę, zeszklić na maśle, lekko podsmażyć na złoty kolor. Wycisnąć potem czosnek. Dołożyć szpinak i przyprawić przyprawami. Można też dodać trochę przyprawy typu vegeta. Dusić szpinak z niewielką ilością mleczka skondensowanego, pięknie łagodzi smak szpinaku. Rozdrobnić ser feta, dodać tyle ile uważamy, żeby szpinak był dobry na słoność. Mnie wyszło trochę więcej niż połowa opakowania. Szpinak musi odparować na patelni z wody i mleka. Odstawić do ostygnięcia.
Podawałam pierogi z niewielką ilością stopionego masła oraz pokrojoną dymką. 



Rzutem na taśmę przygotowałam drugi farsz...



poniedziałek, 22 października 2012

Rolada szpinakowa z łososiem

Tajemnicą tego wysypu przepisów w ostatnich dniach są imieniny mojej mamy. Chociaż tak myślę, że codziennie mogłoby tak być, żeby mi się tak samo chciało :-)
Rolada podbiła serca wszystkich gości, nawet tych co za szpinakiem nie przepadają... A więc wystarczający powód do dumy!

składniki: 

opakowanie szpinaku rozdrobnionego
2 łyżki masła 
gałka muszkatołowej
4 jajka
sól, pieprz, czosnek
1 opakowanie serka puszystego naturalnego
1 opakowanie serka puszystego czosnkowego
plastry wędzonego łososia, ok 300 g


Szpinak rozmrozić wcześniej i odsączyć jak najbardziej na sitku. Podsmażyć go z masłem i doprawić niewielką ilością czosnku (ja dałam w proszku), solą, pieprzem oraz gałką na świeżo startą na tarce (jakaś taka szczypta). Szpinak musi wystygnąć, a my nastawiamy piekarnik na 220 stopni. Do przestudzonego szpinaku dodajemy żółtka i łączymy na jednolitą masę. Ubijamy białka na sztywną pianę i ostrożnie łączymy z resztą. Szpinak jest wtedy taki puchaty. Użyłam blachy od piekarnika, tu akurat 30/30 cm wyłożyłam wysmarowanym oliwą papierem do pieczenia. Masę szpinakową trzeba równo rozsmarować. Pieczemy mniej niż 15 minut.
Placek wyciągamy przykrywamy drugim arkuszem papieru i odwracamy do góry nogami. Nie ściągamy papieru z wierzchu bo wtedy placek za bardzo przesycha. Czekamy aż ostygnie. 
Zdejmujemy papier ten z pieczenia, i smarujemy placek wymieszanymi serkami. Na to kładziemy plastry łososia tak, żeby równomiernie pokrywały całą powierzchnię. Zawijamy jak sushi. Szpinak może wtedy trochę pękać, nie ma się co przejmować, gdyż potem roladę zawiniętą w folię aluminiową wkładamy do lodówki na kilka godzin i robi się wilgotniejsza, pęknięcia wtedy ładnie się maskują. 
Można posypać dodatkowo koperkiem. 
Super smakuje skropiona sokiem z cytryny. 



niedziela, 21 października 2012

Serowe bułeczki z bekonem i szczypiorkiem

To coś co robi wrażenie kiedy goście przychodzą. Jednak nie wszyscy pieką własne pieczywo, tak więc to taka smaczna ciekawostka. Poza tym najlepsze są pierwszego dnia, jeszcze chrupiące.
Z tej ilości składników można zrobić do 10 sztuk bułeczek. 

składniki:

3 szklanki mąki
120 g masła
1 jajko
3/4 szklanki maślanki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki cukru
50 g boczku w plasterkach
pęczek dymki
pół szklanki startego sera żółtego


W dużej misce łączymy suche składniki razem z pokrojonym drobno boczkiem dymką (szczypior i białe części, bez cebulek). Dodajemy masło pokrojone w kostkę i wyrabiamy jak na kruszonkę W drugiej misce mieszamy maślankę z jajkiem. Łączymy razem i zagniatamy ciasto, jeśli jest zbyt klejące do rąk trzeba dodać troszkę mąki. Blachę wyłożoną papierem do pieczenia posypujemy mąką, formujemy okrągłe bułeczki, nacinamy jak kajzerki, wtedy ładnie pękają na wierzchu. Pieczemy w 220 stopniach przez około 15-20 minut. Warto na koniec pieczenia jeśli jest taka opcja włączyć górne opiekanie wtedy zarumienią się z wierzchu. 



Ciasto marchewkowe

To przez nie najwięcej czasu spędzam teraz w kuchni! A to dla rodzinki, a to do pracy, a to obiecane komuś, a to imieniny... Pyszne, i na dodatek każdy się dziwi że w środku tkwi warzywo :-)
Jest bardzo proste i jak się już wprawiłam to zrobienie ciacha wymaga jakiś 15-20 minut. Oczywiście plus pieczenie.

składniki:

na ciasto:
3-4 marchewki
4 jajka
1 szkalanka cukru
1,5 szklanki mąki
1 szklanka oleju
1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
1 płaska łyżeczka sody
2 łyżeczki cynamonu
pół łyżeczki soli
opcjonalnie orzechy włoskie

na polewę:

1,5 opakowania serka Almette śmietankowego
2 łyżki miękkiego masła
4 łyżki miodu


Na początek utrzeć marchewkę na tarce o mniejszych oczkach, ja to nazywam 'mniejsze wiórki'. Marchewki powinno być tak około 2 niepełnych szklanek. Cukier należy zmiksować z jajkami, na ładną pianę czyli dość długo. Dolewamy wtedy stopniowo olej i mąkę cały czas najlepiej mieszając. Do tego jeszcze sól, proszek do pieczenia i soda i cynamon. Dodajemy marchewkę i jeszcze trochę miksujemy. Można dorzucić rozdrobnione orzechy włoskie jak ktoś lubi i może jeść... Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia i piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Ciacho pieczemy około 50 minut. Jak sprawdzamy patyczkiem to ciasto będzie mokre bo z natury takie jest - wilgotne. Ale po tym czasie w piecu już będzie dobre. 
UWAGA: jeśli marchewka przy ścieraniu ma nadzwyczaj dużo soku to dajmy jej mniej. 
No i mąka też jest ważna - używajmy sprawdzonej mąki, mnie o niebo lepiej piekło się na mące z Lidla, niż na bliżej mi nieznanej mące Szczepanki.  


Składniki z polewy trzeba oczywiście razem wymieszać, upieczone i ostudzone całkowicie ciasto przekroić na pół, przełożyć połową kremu, a drugą część rozsmarować na wierzchu. 
Orzechy włoskie jak nie ma ich w środku świetnie się nadają na ozdobienie ciasta na wierzchu. 

(oryginalny przepis z bloga Poezja Smaku



wtorek, 9 października 2012

Śliwkowa nuta

Jakże ja dzisiaj miałam ochotę na coś słodkiego! To chyba jeden z takich dni, całkiem dobry, bo przyniósł dobre wieści, dlatego też i pewnie domagał się jakiegoś ukoronowania... Pewnie tak, nie wiem. Ale Pomyślałam o czymś słodkim... a w kuchni mamy w koszyczku stos śliwek... No i powiedziałam "czemu nie?" Mało mam do czynienia ze śliwkami bo nie za bardzo wiem co z nimi zrobić :-) Teraz wiem, że będę częściej je poznawać! Śliwki to typowa stara odmiana węgierek, bardzo drobna. Ale ileż słodyczy...!


składniki:

około 20 sztuk małych śliwek węgierek
cynamon
jogurt naturalny
mleczko skondensowane do kawy
miód
20 g mąki
25 g masła
25 g płatków owsianych
25 g płatków migdałowych
25 g cukru trzcinowego

Ze śliwek wydłubałam pestki. Wrzuciłam do garnuszka z odrobiną wody i pół łyżeczki cynamonu. Od razu niemalże zapachniało tak bosko, że aż domownicy przybiegli do kuchni :-). Śliwki szybko puszczają sok i robi się taki piękny sos, jednak owoce ostatecznie powinny nie być całkowitą miazgą. Owoce po jakiś 15 minutach trzeba wystudzić.
Jogurt naturalny wymieszałam z łyżką miodu i dodałam trochę odtłuszczonego mleka skondensowanego. 
A kruszonka? Składniki sypkie trzeba wymieszać palcami z zimnym masłem. Taki oto żwirek wysypujemy na blachę pokrytą papierem do pieczenia, i pieczemy około 20 minut w piekarniku na jakieś 180 stopni. 
No i gotowe. Kładziemy warstwowo wedle upodobań, kruszonka na wierzchu i Voila! :-)




P.S. A kruszonki, ponieważ robiłam tylko dwie porcje, zostało mi jeszcze na drugie tyle. I już wiem co z nią zrobię...
:-)

To jest wersja z prażonymi jabłkami z miodem, a biała część jest z ubitej śmietany kremówki z dodatkiem mleczka skondensowanego. W smaku bogatsze ale też i niestety wcale już nie dietetyczne... No, ale od czasu do czasu... :-)

poniedziałek, 8 października 2012

Paluszki serowe

Na dzisiaj coś prostego. Uwielbiam smak pieczonego sera żółtego, jeszcze tym bardziej kiedy jest chrupiący. No i pomyślałam o czymś na szybko do zupy dyniowej...

składniki:

opakowanie ciasta francuskiego (ja niezmiennie używam tego z Biedronki)
ser żółty - powinien być z tych pikantniejszych, ja miałam akurat ser salami z pomidorami i bazylią
jajko
sól
pieprz cayenne




Arkusz ciasta kroimy na pół. Pierwszą połowę smarujemy roztrzepanym jajkiem, obsypujemy startym na tarce na małych oczkach serem żółtym i przyprawiamy. Nakrywamy drugą częścią ciasta i powtarzamy te czynności. Kroimy na paseczki. Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Każdy pasek zwijamy z dwóch stron równocześnie, przeciwnie do siebie. Układamy na blaszce, nie za blisko siebie, inaczej się sklejają ze sobą. Pieczemy w temperaturze 220 stopni około 15-20 minut, aż będą rumiane a ser wyraźnie będzie chrupki. Po wyjęciu trzeba paluchom dać jeszcze szansę na wystygnięcie. Wtedy robią się chrupkie. 
Smaczna przekąska no i dodatek do zupy jesiennej :-)






piątek, 5 października 2012

Sałatka kapuściano - ziemniaczana.

No to jestem. Po dłuższej przerwie w gotowaniu, a jeszcze dłuższej bez dostępu do netu... To drugie było nie do zniesienia, i pokazało jaki to człowiek jest uzależniony! Nie zdawałam sobie sprawy zanim sprawy nie potoczyły się tak, że byłam odcięta od świata ponad miesiąc. 
Ale już jestem. Więc do dzieła.
Na dzisiaj mamy fajną sałatkę. 
Taka z kategorii cięższych, tak naprawdę stanowi porządny obiad, którym najemy się do syta. 
Pomysł przyszedł dzięki książce "Sałatki i surówki" Wydawnictwa Prószyński Media.
Ja oczywiście odpowiednio ten przepis zmodyfikowałam, wykorzystując dodatkowe składniki z lodówki :-)
No więc do dzieła...

składniki:

6 ziemniaków 
pół małej główki kapusty białej
kilka pieczarek
ser feta
4 łyżki posiekanego koperku
4 łyżki posiekanego szczypiorku z dymki
4-5 ząbków czosnku
4 łyżki oliwy
sok z cytryny
sól 
pieprz


Ziemniaki gotujemy w mundurkach do miękkości tak żeby się nie rozpadały i żeby były jędrne. Szatkujemy kapustę w miarę drobno. Do kapusty dajemy zieleninę oraz solimy tak aby zaczęła mięknąć. Pieczarki obrać i usmażyć na maśle z solą. Czosnek razem z oliwą i sokiem z cytryny wymieszać na sos. Wystudzone całkowicie ziemniaki pokroić w talarki, pokruszyć ser feta. Wierzch polać zrobionym sosem, dodatkowo doprawić pieprzem i solą. Zostawić na kilka chwil przed podaniem, żeby się wszystko przegryzło.
No i pyyycha :-)





niedziela, 29 lipca 2012

Kulki Rafaello

Takie proste. A smak niesamowity. Wiadomo że w środku nie ma kremu i tego cieniutkiego wafelka, ale smak jest idealny. Jeśli ktoś lubi kokos, na dodatek bardzo słodkiego, zakocha się szybko. 
Ja się zakochałam. Przepis przyjechał ze mną z kilkudniowego pobytu w Żywcu. Tam ulepiłam kule armatnie :-) takie wielkie. Teraz już wyszły ładne i drobne. 

składniki:

1/2 szklanki wody
30 dkg cukru
24 dkg wiórków kokosowych ( plus jeszcze trochę na obtoczenie kulek)
40 dkg margaryny
40 dkg mleka w proszku
migdały obrane ze skórki




Wodę zagotować, dobrze rozpuścić cukier i wymieszać z kokosem. Odstawić do wystygnięcia. Utrzeć margarynę mleko w proszku oraz masę kokosową. Wstawić całość do lodówki na trochę, wtedy kulki lepiej się formują. Kulki nie powinny być za duże. Do porcji wkładamy migdał, lepimy kuleczkę i obtaczamy w wiórkach kokosowych. 
Kulki trzymamy bezwzględnie w lodówce :-)



sobota, 28 lipca 2012

Koktajl kwartet malinowy

Jeszcze jedna wersja koktajlowa na gorące letnie dni. Tym razem w roli głównej malina. Warstwy są na tyle gęste, że nie trzeba ich niczym przekładać.

Składniki:

maliny
banan
łyżeczka kakao
jogurt naturalny
maślanka
cukier


Pierwsza warstwa na spodzie to same maliny zmiksowane z dodatkiem cukru. 
Druga warstwa biała to sam jogurt naturalny dla złagodzenia przejścia do warstwy trzeciej :-)
Trzecia warstwa to maślanka zmiksowana  z jednym bananem, troszeczkę dosłodzonym, z dodatkiem łyżeczki kakao. Czwarta warstwa to malinka z maślanką. 
Proste, a jakie pyszne!
:)

Fasolka szparagowa pod szpinakową kołderką

Po małej przerwie coś zdrowego i naprawdę pysznego. Nie przypuszczałam nigdy że fasolka szparagowa będzie się tak dobrze komponowała ze smakiem szpinaku. 
Fasolkę zawsze tolerowałam tylko w wersji żółtej, ale myślę, że w takim wykonaniu zielona byłaby też super. 

Składniki:

około 1 kg żółtej fasolki szparagowej
opakowanie mrożonego szpinaku
cebula 
3-4 ząbki czosnku
przyprawa Kucharek
pół opakowania sera typu feta
papryczka chilli
zioła prowansalskie
sól 



Fasolkę ugotować w lekko osolonej wodzie. Rozmrożony szpinak zagotować razem z pokrojonym drobno czosnkiem. W między czasie na patelni szklimy cebulę, na koniec lekko zrumieniamy. Dodajemy do szpinaku   cebulę oraz przyprawy, tym razem eksperymentalnie wkroiłam jedną ostrą papryczkę chilli, co znacznie podniosło charakter sosu. Na sam koniec zioła prowansalskie (w drugiej wersji będzie bazylia, na pewno zapach będzie idealny). 
Połowę opakowania serka typu feta (ja miałam akurat serek Pilos z Lidla - jest fajny, ponieważ nie jest bardzo słony, a na dodatek kwaskowaty) kruszymy i całość rozcieramy blenderem. 
Na talerzu z daleka wygląda jak spaghetti - z bliska ładnie się prezentuje to żółto-zielone danie. Smakuje też super - dobra odmiana dla standardowej fasolki podawaną z bułką tartą i masłem. 

wtorek, 12 czerwca 2012

Koktajl truskawkowy trójwarstwowy

Dzisiaj coś słodkiego i lekkiego. Sezon w pełni a więc jemy truskawki pod wieloma różnymi postaciami. Koktajl to miłe orzeźwienie i czemu nie zrobić też czegoś miłego dla oka? :-)

składniki:

truskawki
jogurt naturalny
cukier
płatki owsiane
płatki ryżowe


Truskawki najpierw blenderujemy tylko z małym dodatkiem cukru. Wierzch zasypujemy warstwą płatków ryżowych. Druga warstwa, jaśniejsza, jest z dodatkiem niewielkiej ilości jogurtu naturalnego i wedle uznania cukru. Tę warstwę przysypujemy płatkami owsianymi (ja miałam akurat mieszankę płatków z bakaliami, świetnie pasowały). Wierzchnia warstwa jest już tylko z większą ilością jogurtu. Taka lekko różowa. 
Gdyby szklanka była jeszcze wyższa, dałabym jeszcze wierzchnią warstwę całą białą z cukrem i truskawą na środku. Pyszne!



poniedziałek, 11 czerwca 2012

Miodowy kurczak ze szparagami i truskawkami

Dzisiaj miałam męczący dzień w pracy... Wychodząc, pomyślało mi się, że dobrze by mi zrobiło zrobić coś smakowitego :) A więc udałam się do mojego ostatnio ulubionego miejsca - warszawiacy wiedzą zapewne jaka  potęga drzemie w Hali Mirowskiej i tamtejszych bazarach. Warzywka i owocki są tam tak idealne i kolorowe, że zwykle kilka razy muszę przejść aby na coś się zdecydować. Dzisiaj chciałam zrobić własnie coś kolorowego...
składniki:

500 g piersi z kurczaka
przyprawa złocista do kurczaka
1 łyżeczka miodu
pęczek zielonych szparagów (ok 450 g)
250 g truskawek
płatki migdałowe
sól, pieprz
oliwa z oliwek
2 łyżeczki soku z cytryny



Kurczaka pokroić w cienkie plasterki. Zamarynować na około godzinę w odrobinie oliwy z oliwek, przyprawie do kurczaka oraz miodzie. Usmażyć kurczaka na patelni grillowej.
Szparagi przygotować do gotowania (obciąć zdrewniałe części łodyg). Ja szparagi szczerze powiedziawszy robiłam po raz pierwszy :-) i wiem, że łodygi trzeba bardziej przyciąć :D Ugotowałam je w słono-słodkiej wodzie, mniej więcej po równo soli i cukru. 
Truskawki obrać i pokroić na połówki.
Płatki migdałowe uprażyć na patelni aż będą miały złoty kolor. 
Na koniec zrobić sos z oliwy z oliwek, soli oraz soku z cytryny. Może być też sama oliwa. 
Wyszło smaczne :) i kolorowe, jak miało być.





sobota, 9 czerwca 2012

Rogaliki francuskie z czekoladą

Przyszła pora na coś słodkiego. To przepis który właściwie wpadł mi do głowy kiedy znalazłam w sklepie mrożone ciasto firmy Frosta. Znacznie ułatwia ono przygotowanie rogalików gdyż kupujemy je w bardzo poręcznej formie 6 prostokątnych płatów w pudełku, czyli nasze zadanie to tylko przekroić ciasto na trójkąty. Z dwóch opakowań ciasta mamy więc 24 rumiane rogale. No ale po kolei:

składniki:

2 opakowania mrożonego ciasta francuskiego firmy Frosta
około 1,5 tabliczki czekolady, najlepsza Milka z drobnymi orzechami
białko z jednego jajka
cukier puder
olej

Zamrożone ciasto trzeba rozpakować i porozdzielać płatki żeby się nie skleiły. Dać im kilka minut tak aby lekko się rozmroziły, przekroić każdy prostokąt ciasta na pół (czyli na trójkąty nierównoramienne). Każdy trójkąt trzeba rozgnieść trochę palcami tak aby były jak największe. Ciasto nakłuwamy widelcem aby przy pieczeniu rogaliki nie straciły swojego kształtu. Jeśli ktoś lubi bardziej słodkie ciastka można troszeczkę ciasto posypać cukrem pudrem. Następnie na dłuższy bok kładziemy czekoladę pokrojoną nożem na mniejsze części. Zwijamy oczywiście w kierunku rogu naprzeciwko :). Rożek można przykleić białkiem albo najlepiej jest położyć rogalik tak aby róg był pod spodem, wtedy przy pieczeniu rogalik się nie rozkręci. Rogaliki smarujemy białkiem dość obficie, mają wtedy po upieczeniu piękny kolor.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia lub folią aluminiową. Folię trzeba raczej posmarować niewielką ilością oleju. Pieczemy rogale przez około 20 minut w temperaturze około 160 stopni. Chociaż tak naprawdę ciasto francuskie szybko się piecze i długość przebywania w piekarniku uzależniam od rumianego koloru rogali. :)
Przepis ten doskonale nadaje się też do wersji świątecznej - z farszem z kapusty i grzybów. Kiedyś zrobię :)



Pięknie wyglądają kiedy się je posypie cukrem pudrem przed podaniem. Moje nie doczekały tej chwili - poznikały jeszcze gorące prosto z blachy.



piątek, 1 czerwca 2012

Pasztet jajeczno-pieczarkowy

No to kolejna propozycja z imprezy, którą miałam okazję robić w jednym z ostatnich weekendów. 
Goście uznali, że pasztet to raczej synonim mięsa, ale jakież było ich zaskoczenie kiedy okazało się, że nie ma w nim go ani grama. Za to mieszanka smaków niezła, i bardzo ważne zielone składniki. Nie żałujcie przy dodawaniu koperku i szczypiorku. Naprawdę ostateczny efekt był mistrzowski, a robiłam pierwszy raz :) Jak zresztą większość z tego, co zrobiłam tamtego wieczoru. 
Trzeba dodać, że pomysł zaczerpnęłam z bloga Gotuję bo lubię - naprawdę super pomysł. 

składniki (na jedną blaszkę keksówkę):

10 jajek ( 8 ugotowanych na twardo i 2 surowe)
300 g pieczarek
1 pęczek szczypiorku
1 pęczek natki pietruszki 
1 pęczek koperku
2 łyżki majonezu
2 cebule
suszona bazylia, majeranek po 1 łyżeczce
pół szklanki bułki tartej
sól
pieprz
1 łyżka masła


Jajka pokroić bardzo drobno (ja pokroiłam nie tak bardzo drobno a szkoda...). Pieczarki obrać i zetrzeć na dużych oczkach. Razem z drobno posiekaną cebulą pieczarki podsmażyć na maśle aż woda odparuje całkowicie. Łączymy pieczarki z jajkami i drobno kroimy szczypiorek, koperek i pietruszkę. Do tego dodajemy bazylię i majeranek. Doprawiamy naprawdę sporą ilością soli i pieprzu. No i na koniec sklejamy wszystko jajkami surowymi i zagęszczamy bułką tartą. Chwilę można poczekać aż bułka zwiąże całość. Blaszkę wyłożyć folią aluminiową (najłatwiej potem pasztet wydobyć z formy w całości). Piec około 45 minut w temperaturze około 180 stopni. Pasztet powinien wystygnąć całkowicie aby go pokroić. 



Tak podałam go na ostatniej kolacji.

niedziela, 27 maja 2012

Boeuf Stroganoff

Na dzisiaj mam propozycję popularnego gulaszu, szumnie nazwanym Boeuf Stroganoff, tutaj napotkałam ciekawostkę na temat pochodzenia nazwy... Nie dość że specjaliści spierają się któremu to znanemu Stroganowowi zawdzięczamy pochodzenie tej potrawy, co więcej w Polsce nazwa tego dania to Boeuf Strogonow, a tymczasem na całym świecie używa się jednej i tej samej nazwy Boeuf Stroganoff. No cóż... co kraj to obyczaj można by rzec, ale jeszcze bardziej chce mi się powiedzieć "A to Polska własnie". 
No ale do rzeczy. 
składniki:
około kilograma mięsa wołowego, ja użyłam rostbef
2 cebule
ok 0,5 litra bulionu, ja miałam akurat warzywny
1 kieliszek wódki
5 listków laurowych
łyżeczka tymianku suszonego
250 g pieczarek
papryka czerwona
1-2 spore ogórki kwaszone
250 ml koncentratu pomidorowego
sól, pieprz, słodka papryka
oliwa z oliwek do smażenia
kubeczek śmietany (ja miałam 30% ale może być też chudsza, uważać trzeba tylko żeby się nie zważyła)
łyżka mąki (ale nie koniecznie)



Mięso starałam się jak najbardziej oczyścić z tłuszczowych przerostów i pokroiłam tym razem w kostkę. Podsmażyć je trzeba na oliwie dość krótko ale na większym ogniu. Na pozostałym po wyjęciu mięsa tłuszczu podsmażyć cebulę pokrojoną w pióra i razem z mięsem, liśćmi laurowymi i tymiankiem wrzucić do gotującego się bulionu. Jak tylko zacznie wrzeć, wlewamy kieliszek wódki, dzięki czemu mięso będzie miękkie i kruche. Nie wiedziałam o tym sposobie, nawet więcej, przez obawę na ciągnące mięso unikałam potraw z wołowiny jak ognia. Znajoma sprzedała mi ten sposób i podziałał świetnie. Kiedy mięso będzie bardziej miękkie dodajemy wcześniej obrane i oczyszczone surowe pieczarki pokrojone na mniejsze części. Dodać pokrojoną w kostkę paprykę oraz ogórki kwaszone. Dodać koncentrat pomidorowy i doprawić wedle uznania solą, pieprzem i słodką papryka. Można ewentualnie dodać jakiegoś chilli ale nie o ostrość chodzi w tym daniu. Ostatnim szczegółem jest śmietana. Odlewamy trochę sosu z garnka i po woli łączymy go ze śmietaną uważając aby się nie zważyła. Można wtedy dodać też mąki aby potrawa była ostatecznie jeszcze gęściejsza ale pominęłam tę czynność ponieważ i tak danie po dodaniu mieszanki ze śmietaną było idealne na gęstość i miało piękny pomidorowy kolor. Całość dobrze pogotować jeszcze z jakieś 20 minut na malutkim ogniu tak, aby całość przeszła aromatami. Danie pachnie obłędnie. Ciężko się oprzeć i efekt jest taki że znika częściowo już prosto z garnka. :)



Smacznego. Polecam spróbować wersję z mniej tłustą śmietaną. Tak żeby uspokoić sumienie mniejszą ilością kalorii.

sobota, 19 maja 2012

Kotleciki z cukinii i kaszy kuskus

Witam,

to będzie mój debiut. Debiut nie kulinarny, bo gotuję już od dłuższego czasu, ale debiut w tym sensie, że mogę się z Wami podzielić czymś co udało mi się ugotować. Sprawia mi to ogromną radość, więc pomyślałam sobie że czemu by nie? Mam nadzieję że komuś spodoba się moja praca, a może znajdzie się też ktoś kto spróbuje dzięki mnie ugotować coś pysznego, bo okazuję się że nie diabeł taki straszny jak go malują i gotowanie to nie jest skomplikowana sztuka. Trzeba tylko trochę czasu i chęci. No i trzeba mieć kogoś kto potem to wszystko zje :)
Dopiero zaczynam, a więc z góry przepraszam za potknięcia i niedociągnięcia. W miarę upływu czasu będę starała się je niwelować. Mam wizję jak ta strona ma wyglądać ale pewnie jeszcze trochę czasu...
A Więc...
dzisiaj postanowiłam zrobić niecodzienne kotleciki. 
Kotlety kojarzą się zwykle z mięsem, zwykle dla nie-wegetarian przynajmniej. Okazuje się że kotlety można zrobić chyba ze wszystkiego. Dzisiaj spróbowałam cukinii w roli głównej. 
Efekt był miło zaskakujący.

KOTLECIKI Z CUKINII I KASZĄ KUSKUS



składniki:
cukinia (około 300 gram)
kasza kuskus (około 70 gram suchej kaszy)
cebula średnia 
ząbek lub dwa czosnku
sól, pieprz i słodka czerwona papryka
jajo
ser żółty (ja miałam ser Gouda) bardzo drobno pokrojony albo utarty na grubych oczkach
cienki szczypiorek, dość sporo, ponieważ to on dostarcza aromat
otręby pszenne do panierowania 

Pierwsze co najważniejsze to aby dobrze przygotować cukinię. Obraną należy zetrzeć na tarce na największych oczkach, posolić lekko, wymieszać i zostawić na sitku tak aby utraciła jak najwięcej wody - czym będzie miała mniej soku tym lepiej potem kotleciki będą się piec. Tak naszykowaną zostawić na jakieś 30 minut. W między czasie pokroić cebulę w drobną kostkę i ząbki czosnku jak najdrobniej się da. Zeszklić razem na patelni, odcisnąć mocno cukinię, dodać ją na patelnię i podsmażyć. Doprawić solą, pieprzem oraz dosyć obficie papryką (papryka musi być słodka a nie ostra, w przeciwnym razie zupełnie straci na smaku). Do gorącej mieszanki wbić całe jajko oraz dodać ser żółty i szczypiorek. Dobrze zamieszać i wstawić po chwili do lodówki. Szczypiorek ładnie wtedy puszcza sok i całość pięknie pachnie. 
Trzeba dać tej masie około godziny czasu a następnie uformować kotleciki i panierować w otrębach. 
Pewnie i dałoby się usmażyć je na patelni ale w ramach oszczędności kalorii lepiej włożyć kotleciki do piecyka. Ja piekłam je około 8-10 minut z każdej strony, na folii aluminiowej posmarowanej niewielką ilością oliwy. No i wyszły pyszne! Lekko słodkie, szczypiorkowe. Zniknęły błyskawicznie.